Przestało padać! Umówiliśmy się z jednym z kelnerów że zabierze nas na pobliskie plantacje, opowiadając o warzywach i owocach tam hodowanych. Wycieczka miała odbyć się już wczoraj ale tak padało, że przełożyliśmy ją na kolejny dzień.
Nareszcie dowiemy się co to są te cziwne rośliny. A jest ich dużo. Poznajemy jak rośnie breadfruit, taro, mango, papaja, ananas. Są też banany, aż w 7 rodzajach. Niby różnice niewielkie ale faktycznie są różne odmiany. Są też palmy kokosowe i też różne gatunki. Niektóre trzyma się dla kokosów, inne dla liści, inne dla samego pnia. To niewiarygodne, ale lokale wykorzystują każdą część palmy. Na wyspie wszystko się przyda.
Ananasy
Kwiatek, pachnie wspaniale
Z tego robi się bardzo zdrowy sok
Mango
Breadfruit
Papaya
Spotkana po drodze świnka się przestraszyła i uciekła przez płot do ogrodu
Życie na plantacji
Wycieczkę kończymy w Fale przewodnika. No cóż, jest dość skromnie. Tak żyje większość samoańczyków. Ścian oczywiście brak. Przewodnik June pokazuje jak wyskrobać z kokosa koprę i wycisnąć z niej olejek kokosowy. Wszystko ręcznie, używając innej części kokosa jako siateczki do wyciskania. Jest też obowiązkowe wejście na wysoką palmę w kilka sekund.
U lokala w Fale - pokaz robienia olejku kokosowego
U lokala w Fale - wchodzenie na palmę
U lokala w Fale - dzieci
Jak pewnie zauważyliście, nie mamy zdjęć podwodnych, chociaż nurkujemy codziennie. Niestety nasza podwodna kamera odmówiła współpracy. Naprzeciwko hotelu znajdujemy jedyny w Samoa ośrodek nurkowy Dive Savaii, gdzie udaje się wypożyczyć aparat podwodny. Idziemy nurkować!
Jesteśmy zauroczeni rafą. Pływamy prawie 2 godziny odchodząc prawie na granicę rafy. Jest tak jak lubimy - podwodny ogród koralowy i pełno ryb. Korale układają się w niesamowite kształty, chwilamy czujemy się jak na filmie science-fiction, jak odkrywcy nowej planety eksplorujących nieznane lądy. Świat podwodny jest naprawdę niesamowity. Trochę tej niezwykłości udało się złapać na zdjęciach.
Nurkowanie
Z nurkowania wychodzimy kompletnie wycieńczeni. Dwie godziny pływania w silnym prądzie potrafi człowieka zmęczyć. Ponieważ do kolacji zostały jeszcze dwie godziny wsiadamy w samochód i jedziemy zwiedzić pobliskie pola lawy. Są tam ruiny kościołów zniszczonych przez lawę. Wpłynęła głównymi drzwiami kościoła i zastygła na wysokość 2 metrów. Widać nawet ślady po dachu z blachy falistej, który odpadł i zostawił ślad w lawie.
Ruiny kościoła zniszczonego przez lawę
Po drodze natrafiamy na świnki
Droga na Savaii
Napis na autobusie brzmi "zawsze silny!"
Na koniec intensywnego dnia mamy całkiem ładny zachód słońca, który obserwujemy z tarasu restauracji naszego resportu.
Na kolację sushi
Zdjęcia w stylu "zachód słońca w Ustce