2012 Samoa & Australia
START
01. Przystanek w Pekinie
02. Wielki Mur Chiński
03. Zwiedzamy Sydney ...biegiem
04. Talofa Samoa. Apia
05. Sliding rocks
06. Wodospady 'Upolu
07. Morska świnia i rekin
08. Seabreeze Resort
09. To Sua Ocean Trench
10. Niedziela
11. Prom na Savaii
12. Saleologa
13. Plantacja i nurkowanie
14. Człowiek-krater
15. Dookoła Savaii
16. Lecimy na zaćmienie
17. Yungaburra
18. Daintree river
19. Zaćmienie
20. Plantacja kawy
21. Pożegnalne Sydney
2012-11-06, Zwiedzamy Savaii - Saleologa
Od 3 dni wieczorami pada deszcz. Dzisiaj pada też w ciągu dnia. No taki dzień musiał kiedyś nadejść, pora deszczowa zaczyna się wkrótce i deszczy będzie coraz więcej. Za miesiąc padać będzie już ciągle.
Robimy dzień servisowy. Sprawdzamy sprzęt, ładujemy baterie do aparatów, małe pranko i czytanie książek. Wchodzimy trochę popływać, bo w wodzie przecież deszcz nie straszny.

Sesja z bananami. Mam koszulkę w kolorze "maskujący bananowy"







W naszym resorcie są serwowane ciekawe kolacje, menu zmienia się codziennie ale na obiad (lunch) wyboru nie ma zbyt szerokiego. Można zjeść tosta, frytki bądź zapiekankę z ryby i ziemniaków. I tak codziennie. Hotel sam zachęca, aby w porze lunchu pokręcić się po wyspie i zjeść w innym miejscu. Na kolację trzeba się zapisać do 15:00. Od rana na tablicy wypisane jest menu na dany dzień - 2 przystawki do wyboru i 2 dania głowne do wyboru, to co się wybierze wpisuje się do zeszytu, podając też o któej godzinie będzie się kolację jadło (18:00-21:00). Dobry sposób, dzięki temu żadne jedzenie się nie niszczy, kolacja przygotowywana jest w dokładnej ilości. Oczywiście także nie ma przymusu i na kolację też można wybrać się w inne miejsce.

Co tam dzisiaj na kolację?


Owoce które jemy na śniadanie


Śniadanko to oprócz tostów obowiązkowy talerz świeżych, lokalnych owoców



Wsiadamy więc w samochód i jedziemy go głównej miejscowości wyspy - Saleologa. Chcemy zaliczyć też sklep i kupić jakieś napoje, poszukujemy coca-cola light, bo w okolicy nie znaleźliśmy. Mamy mały sklepik po drugiej stronie ulicy, ale wybór produktów.... Hmm, powiedzieć "ubogi" to nawet komplement. Przypomina się podobny scenariusz jak na Wyspach Cooka. Kilka puszek, makaron, ryż, niesamowite ilości chrupek i chipsów oraz słodzone napoje gazowane i to wszystko. Cały "Sklep".

Grób dziadka przed domem służy też jako miejsce odpoczynku.


Straż pożarna



Świnki spotkane po drodze, siedzą na nich ptaki, które wyjadają insekty z sierści






Zatrzymujemy się na jedzenie w restauracji której nie powinno być. Zachęciło nas fajne menu, ale jak już się rozsiedliśmy to kelner od razu uprzedził nas, nie ma tego, tego i tego. Czyli żadnych przekąsek, została tylko połowa dań. Jest cały rozdział o kawie, w tle widzimy porządną maszynę. Próbujemy zamówić ...maszyna zepsuta, nie ma żadnej kawy... No trudno, wybieramy nieśmiertelną rybę z dzisiejszego połowu, grilowaną i ku naszej radości z ryżem! Nie chcemy jeść frytek.
Czekając na jedzenie robimy zdjęcia z tarasu na życie uliczne. Jak widać, sielsko :) Tymczasem dostajemy jedzenie. I niespodzianka - zamiast ryżu pojawiły się frytki, zamiast sałatki z bakłażana zwykła kapusta. Prosimy grzecznie kelnera że chcemy taki posiłek, jaki zamówiliśmy. Pobieg do kuchni i wrócił z odpowiedzią, że nie dostaniemy, bo nie ma (nie ma ryżu nawet!) i dlatego kucharz ugotował coś innego. Grziecznie odpowiadamy, że nie ma sprawy, ale niech nie oczekuje, że zapłacimy za taki posiłek pełną kwotę... Przy rachunku rzeczywiście odliczył nam kilka złotych, ale zapłaciliśmy mu jeszcze mniej, rozgoryczeni knajpą w której nic nie było.

Życie ulicy widzane z tarasu restauracji






Pojechaliśmy do sklepu w Salologa. Wybór może i większy, coś tam kupiliśmy do jedzenia/picia, ale i tak wyspa pozostanie wyspą i wybór produktów będzie zawsze bardzo ubogi. Na piętrze był sklep meblowy, zobaczcie co tam znaleźliśmy.

Sklep z meblami (największy na wyspie Savaii)




Targ w Saleologa


Podstawowy pokarm wyspiarzy - puszkowana wołowina