2012 Samoa & Australia
START
01. Przystanek w Pekinie
02. Wielki Mur Chiński
03. Zwiedzamy Sydney ...biegiem
04. Talofa Samoa. Apia
05. Sliding rocks
06. Wodospady 'Upolu
07. Morska świnia i rekin
08. Seabreeze Resort
09. To Sua Ocean Trench
10. Niedziela
11. Prom na Savaii
12. Saleologa
13. Plantacja i nurkowanie
14. Człowiek-krater
15. Dookoła Savaii
16. Lecimy na zaćmienie
17. Yungaburra
18. Daintree river
19. Zaćmienie
20. Plantacja kawy
21. Pożegnalne Sydney
2012-11-04, Seabreeze Resort, niedziela
Jak przystało na kraj bardzo, bardzo religijny, Niedziela jest święta. Tego dnia nawet restauracje są zamknięte, tylko nieliczne otwiera się dla turystów. Lokale od rana pichcą jakieś dziwne jedzenie, idą do kościoła, potem obiadają się do nieprzytomności i idą spać. Niby atrakcje turystyczne są otwarte, ale uprasza się o ciszę i spokój.
Równie święte na Samoa jest jedzenie. Je się dużo i bardzo niezdrowo. W Niedzielę od rana przygotowuje się Umu. Jest to potrawa skłądająca się z róznych dziwnych warzywek oraz pieczonego prosiaka. Prosiak nie może być ani mały, ani duży, taki średni, zawija się go w jeszcze bardziej dziwne liście i piecze pół dnia. Nie udało nam się trafić na prawdziwe Umu ale raczej z tego się cieszymy. Widząc tyle biegających prosiaków jakoś nie mamy ochoty na ich jedzenie...
Rezygnujemy ze zwiedzania i też robimy sobie Niedzielę. Dzień spędzamy głównie w basenie z przerywnikami na wypad do oceanu. Jest czas nareszcie nadgonić relację. Porobiliśmy jeszcze trochę zdjęć hotelu.

Ocean View room - nasz domek




Widoczki z restauracji





Zatoka hotelowa, z prawej strony domek dla nowożeńców


Domek dla nowożeńców


Relaks na basenie, zaszeleliśmy i zamówiliśmy drinki